Laukaz
Ulubieniec McGonagall
Dołączył: 28 Mar 2007
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Naszło mnie na robienie nowych tematów, no ale cóż, powtórnie uraczę Was recenzją mojego autorstwa i błagam, wpisujcie sie:)
„Nie opowiem jak zginął, opowiem jak żył” – Tym cytatem chciałem zacząć moją recenzję filmu Edwarda Zwicka „Ostatni Samuraj”.
Film jak się wydaje na początku nudny, widzimy samuraja opowiadającego o początkach Japonii, w przebłyskach ujęć mamy pokazanego białego tygrysa. Potem wszystko zmienia miejsce, jesteśmy świadkami występu Nathana Algrena(Tom Cruise) prezentującego broń marki Winchester, jako iż jest on weteranem wojen z Indianami, ma po prostu dość, jest nałogowym alkoholikiem, co nie zmienia faktu, że jest świetnym dowódcą i ma doświadczenie w walce. Nathan dostaje propozycję, wyszkolenia armii cesarza do obrony władcy i aby stłumić bunt samurajów, któremu przechodzi dawny mentor cesarza Katsumoto. Algren zgadza się bez wahania, wyjeżdża do kraju kwitnącej wiśni. Szkolenie przebiega różnie, w końcu dochodzi do konfrontacji wojsk cesarza z Samurajami, niestety synowie Japonii są bardziej wyszkoleni w sztuce mordu niż ludzie Nathana, zostają oni wybici zaś ich dowódca w przypływie aktu obrony własnej zabija samuraja w czerwonej zbroi, zostaje ogłuszony i trafia do niewoli w wiosce wysoko w górach. Tam na początku trudno jest mu się odnaleźć, nie zna języka, nikt nie jest mu przychylny, jednak poznaje wodza rebelii Katsumotę (Ken Watanabe). Ten okazuje mu serce i o dziwo rozmawia po angielsku, sam Nathan uczy się wiele o etyce Bushido, zgłębia też tajniki walki mieczem, oraz języka. Mieszka w domu siostry Katsumoty wdowy, której mężem był Hirotaro, samuraj w czerwonej zbroi, który zginął z ręki Amerykanina, teraz Algren wie po której stronie konfliktu stanąć, nie wie jednak jakie to będzie miało skutki i czy nie będzie za późno. Dochodzi do wielkiej bitwy, która ma rozstrzygnąć wszelkie spory.
Katsumoto ginie, natomiast Nathan zanosi jego miecz władcy, tutaj kończy się ten film. Pragnę podkreślić, że dla samurajów nie liczyła się śmierć, chcieli tylko aby była honorowa, Katsumoto chciał bardzo zginąć od miecza, co mu się udaje, dlatego wzruszyło mnie jedno zdanie, właściwie dialog.
„ – Opowiedz mi jak zginął”
„ - Nie opowiem Ci jak zginął, opowiem Ci jak żył”
Ten dialog wzruszył mnie dogłębnie, przekonał mnie co do jednego, to nie jest praktykowane tylko w kulturze Samurajów, lecz każdy powinien się do tego stosować. Nieważne jak człowiek umiera..Ważne jest jak żyje i czy to życie jest czegoś warte, jeśli tak, to czego w tym życiu dokonał i czy pokolenia będą mówić o tym z ojca na syna.
Co do aktorów : Tom Cruise jako Nathan Algren spisał się świetnie, ja nie za bardzo za nim przepadam, jednak muszę powiedzieć, że nie wypadł aż tak źle, ukazał tutaj zupełnie inną twarz niż w innych filmach. Nathan Algren to nie Ethan Hunt czy wampir Lestat de Lincourt, lub Ray Ferrier. To całkiem inna postać.
Jako Katsumoto wystąpił Ken Watanabe, też nie sprawdził się źle, po prostu tutaj jest postacią bardzo tajemniczą jak grany przez niego Ra`s Al Ghul w „Batman – Początek”
Do wykonania nie mogę się przyczepić, jest kilka przekłamań historycznych i bynajmniej nie chodzi mi o postacie, ale o fakty, na przykład do cesarza nikt nigdy nie wniósłby broni, lecz pamiętajmy, że to jedynie film i fikcja reżysera i scenarzysty.
Ja w każdym mąć razie polecam
|
|