Catherin Potter
Ulubieniec Dumbledora
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: coalisland
|
|
- Tak? A więc ty, i twoi kompani macie u mnie miesięczny szlaban. - Powiedział Snape. Wszyscy byli przerażeni, ale Harry skakał z radości. Każdy patrzył na niego i kręcił z niedowierzaniem głową.
- … Do tego ty masz mi przysiądz, że nie umiesz go odmienić, a pozatym nigdy już nie użyjesz pozaszkolnej magii. - Dodała Ann. Harry spojrzał na nią i podał jej rękę, jednak już się nie uśmiechał. Kobieta podała mu swoją, a on zaczął mówić:
- Ja, Harry James Potter przysięgam, że nie będę używał czystej magii* i…- Jednak Ann zabrała rękę.
- Co ty chciałeś zrobić?! Chory jesteś?! Mi wystarczy jak mi przy wszystkich obiecasz. - Powiedziała w miarę spokojnie.
- Ok. A więc przysięgam, że nie będę używał czystej magii, ale muszę powiedzieć, że umiem blondynowi przywrócić jego poprzedni wyględ, jednak już przyrzekłem wiec nie mogę go odczarować. - Powiedział z udawanym smutkiem. Ann opadły ręce. Innym zresztą też.
- Proszę cię Harry. - Rzekł Remus. Już miał dość wszystkiego tego dnia, a to dopiero był początek.
- Ale wtedy nie będzie... A wogle, koniec zabawy. No ale na serio nie mogę, przyrzekłem. - Powiedział teraz bez udawania smutku.
- Masz problem. - Sykną Syriusz, który stał za Ann.
- MAM! Zostawcie mnie w spokoju! - krzyknął i wybiegł wściekły z Wielkiej Sali. Pobiegł do swojego dormitorium i zamkną się tam na klucz, a następnie rzucił czarno-magiczne zaklęcie na drzwi, po czym położył się na łóżko. Leżał i patrzył w sufit, był zły, ale również szczęśliwy. Dokopał Malfoyowi, jednak za jaką cenę? Już jutro zauważą, że używa magii której pozazdrościłby każdy Czarno-Mag a nie Biały Pan! Przewrócił się na bok. Tak, bał się zasnąć, ale tylko dlatego, że znów będą go nachodziły te sny w których gra rolę Czarnego Pana.
To było w środę. Noc, jak noc. Oprócz tego, że tylko on nie spał spokojnie. Wiercił się cały czas, a pot mu płynął strugami. Śniło mu się, jak rozkazuje ludziom, których nigdy nie widział na oczy. Jak torturował ich, i jak czuł się szczęśliwy gdy oni krzyczeli, cierpieli i błagali go o litość. Zawsze się to kończyło jednym: potwornym bólem głowy i śladami zaklęcia niewybaczalnego na ciele. Wszystko go bolało, ale co mógł na to poradzić ? Nie wiedział, dlaczego na te wizje nie działa oklumencja. Co wieczór oczyszczał dokładnie swój umysł, a czasami nawet zażywał eliksir słodkiego snu, jednak nic nie pomagało.
Słyszał głosy zza drzwi, ale nie otworzył. Krzyki kobiety. Pewnie Ann. - Nie obchodziły go. Syriusz i Remus, kłócili się o to jakim zaklęciem zamkną drzwi, a inni chłopcy klęli na jego życie, że nie mogą iść po książki. Potter leżał. Był słaby, ale dlaczego? Przecież nic takiego dzisiaj nie robił, jest dopiero jedenasta godzina popołudniu! Zaczęła boleć go ręka, w miejscu gdzie miał małe, czerwone kółeczko, rzecz którą musiał się opiekować jak sobą. Przyłożył drugą rękę do czoła. Był cały rozgrzany i zlany potem, a blizna pulsowała mu nikłym bólem. Czuł, jakby ktoś w niego wbijał szpilki. Przed oczyma przeleciały mu najgorsze momenty życia. Śmierć rodziców, Flamel i jego ,, rzecz”, Dudley bijący go, choć miał dopiero niecałe trzy latka. Szlabany, kary i bicie go. Pierwsze zaklęcie czarno magiczne, które prawie nie zabiło Deana. Malfoy i jego banda. Krzyk
Ann, Syriusza i Remusa Lupina, aby zrobił coś czego nie chciał. Rozkazy, żadnych próśb. I wszystko od nowa, dalej go męczyli i traktowali jak śmiecia. Krzyczał jednak nie z bólu fizycznego, a psychicznego. Za drzwiami wszyscy słysząc to, zbledli i chcieli wyważyć drzwi, jednak nic to nie dawała - było zamknięte. Przyszedł sam Dumbledore, co oznaczało, że nie wszystko jest stracone. Krzyk chłopaka był teraz przeraźliwy. Albus rzucił jakieś silne zaklęcie, które wyważyło drzwi. Syriusz wbiegł i sam krzykną. Chłopak wyglądał jak sto nieszczęść, blady jak ściana, do tego rzucał się po łóżku, nie płacząc jednak. Syriusz powoli do niego podchodził, jednak ten odpychał każdego. Po piętnastu minutach wielkiej bitwy z własnym umysłem, pomyślał, że przecież to przeszłość. Nie zmieni tego, nawet gdyby bardzo chciał. Jego rodzice nie żyją i nie zmieni tego. Teraz musi wygrać z Voldemortem, pomścić ich. Otworzył oczy, były ciemno zielone. Pełne strachu i bólu. Ann i Syriusz wzięli go w objęcia. Kobieta płakała, sama była przerażona zachowaniem chrześniaka, a mężczyzna... Nic nie czuł. Bał się o chłopaka, ale dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego,że to normalne, jedenastoletnie dziecko, które przeżyło wiele, a przeżyje jeszcze więcej! Dumbledore spojrzał na chłopca. Co tak strasznego mu się śniło, że aż tak bardzo mocno to przeżywał?- pytał sam siebie, jednak odpowiedź nie nadchodziła. Po paru minutach Harry leżał już w łóżku spokojnie, jednak nie spał. Patrzył w jedno miejsca i myślał o przeszłości. O przyszłości nie chciał, bał się że to będzie za straszne! Wszyscy patrzyli na niego. Był taki bezradny, a zarazem taki silny. - Harry, co się stało?- Spytała spokojnie Ann. Brak odpowiedzi.
- Potter, może wyjaśnisz nam to?- Dopytywała się McGonagall. Znowu cisza. Był w zbyt dużym szoku, aby cokolwiek powiedzieć. Ręką pokazał, aby wyszli. Byli tym zdziwieni, ale nie sprzeciwili się. Wiedzieli, że najgorsze zapewne minęło. Zapanowała cisza. Słychać było jedynie przyśpieszony oddech Chłopca- Który- Przeżył i ciche pohukiwanie sowy, która siedziała na parapecie i patrzyła swoimi brązowymi oczami na niego z politowaniem. Każdy chciał mu pomóc, ale nikt nie wiedział jak, co zrobić by tak nie cierpiał. Wiadomości o załamaniu ,, wybrańca” rozeszły się w mgnieniu oka. Na obiedzie chłopaka nie było, na kolacji też. Nie przyszedł do Severusa na umówiony dodatkowy szlaban. Z tego co jego współlokatorzy mówili to leży i nadal patrzy się w jedno miejsce. Draco wykorzystał to , zaczynając swój plan wśród ślizgonów ,,ośmieszanie Pottera- który- przeżył- aby- umrzeć”.
Kolejnego dnia na śniadaniu, Harry się nie pojawił. Jego koledzy i nauczyciele próbowali go wyciągnąć z sypialni jednak nawet nie odpowiadał. Szantażowali go szlabanami lub okłamywali, że prof. Snape go szuka, jednak ten nie był naiwny. Nie czuł głodu, nic nie czuł. Jedynie to ten malutki ból w ręce który się nie nasilał, ale i nie malał, oraz blizna, która leciutko piekła. Jednak zdaniem Pottera to przez zalanie jej potem. Nie wybierał się na obiad, jednak wydawał pierwsze symptomy iż powinien iść. Był sam, jednak ktoś wszedł. Stał i patrzył się na niego, jednak chłopak nie zaszczycił tej osoby nawet spojrzeniem. Człowiek zaczął się przechodzić po pokoju, wzrokiem jednak śledząc każdy, najmniejszy nawet ruch Pottera. W końcu, gdy nie doczekał się, ani przywitania ani, pytań zaczął: - Potter, może byś z łaski swojej przywitał się jak należy?- Spytał. Harry milczał.
- Idź na kolację, jeśli będziesz wychudzony twoja opiekunka. Weronika, tak? Będzie wściekła- dodał po chwili, Potter spojrzał na niego niechętnie. Oczy chłopca , zielone, ciemne i pełne bólu spotkały się z czarnymi oczyma Mistrza Eliksirów.
-Nie jestem głodny. - Mrukną cicho . Snape był zadowolony. Z tego co inni mu mówili, chłopiec nie odzywał się, a teraz coś szepną. Widać zaszedł dalej niż Black. - Pomyślał.
- A co mnie obchodzi, czy jesteś głodny czy nie. Ubieraj się i idziemy. - Powiedział ostro, jak gdyby nie tolerował sprzeciwu. Potter pokręcił głową na znak, że się nie zgadza. Snape był tym wstrząśnięty, nikt mu jeszcze, a tym bardziej dziecko, nie odmówił.
- Ja tu rozdaje polecenia, a ty się stosujesz! Rozumiesz?!- Wrzasną. Chłopak się przestraszył takiego tonu, jednak nie ruszył się.
- Potter! Ostrzegam cię! Wstawaj i się ubieraj, bo inaczej będę musiał wysłać list do twojej przyjaciółki! - Krzykną znowu Snape. Chłopak jednak nawet się nie odezwał, nadal zachowywał się jakby był w szoku. Severus usiadł koło niego, spojrzał na jego twarz. Oczy były rozjechane, tak jak gdyby nic nie widział. Snape odwrócił siłą chłopca głowę. Oczy były przymrużone jednak widać było iż jest świadomy tego co się dzieje. Siedział tak chwilę patrząc na chłopaka, po czym bez ostrzeżeń walną go po policzku. Harry wyskoczył z łóżka jak oparzony i zaczął krzyczeć coś po francusku. Snape zaczął chichotać gdy to słyszał, ale nic nie rozumiał. Potter po pięciu minutach zauważył, że mówi w nieznanym Mistrzowi Eliksirów języku.
- Jest pan podły. - Warkną i schował się w łazience, aby teraz tam usiąść na podłodze i patrzyć się w jeden obiekt. Severus za to siedział z otwartymi ustami i rozszerzonymi oczami.
______________________________________________
*- Czysta magia to: Biała, bez różdżkowa, niewerbalna, nuidzka, elficka i druidzka.
|
|