Catherin Potter
Ulubieniec Dumbledora
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: coalisland
|
|
Poniedziałek: Eliksiry, transmutacja, zielarstwo, zaklęcia, OPCM
Środa: transmutacja, zaklęcia, OPCM, zielarstwo, eliksiry
Piatek: OPCM, OPCM, Eliksiry, transmytacja, transmutacja
Niedziela: Eliksiry, zaklęcia, zaklęcia, zielarstwo, OPCM
CODZIENNIE TAKŻE: NAUKI WRĘCZ, NAUKI UZDROWICIELSIE, NAUKI ZAKLĘĆ CZARNO MAGICZNYCH, NAUKI MAGII BEZ RÓŻDŹKOWEJ, NAUKI MAGII NIE WERBALNEJ, NAUKI ROBIENIA TRUCIZN, NAUKI BIAŁYCH ZAKLĘĆ, NAUKI TELEPATCJI I TELEPORTACJI.
- nieźle, naprawdę nieźle napchane- powiedział chłopak zadowolony
- mam nadzieje że wykujesz mnie tak z eliksirów że Snape mi nie podskoczy- dodał Harry
- ten smarkeus UCZY?- spytał Louis, Potter zachichotał
- tak, i uważaj bo jest za drzwiami- rzekł chłopak, McGriver przełkną ślinkę-
weź te książki- i mężczyzna pokazał z dwadzieścia książek- i poucz się do tych przedmiotów oraz pomyśl nad pytaniami. A wiec do piątku- burkną Louis i znikł. Harry wziął pod zaklęcie książki i wyszedł nadal. Patrząc na plan lekcji
- nie dość że mam eliksirów napchanych tutaj to i jeszcze mam ich się uczyć dodatkowo wiecie co- wyszeptał zanim wyszedł. Wszystkich zamurowało na widok chłopaka obładowanego książkami, papierami i nie zwracającego uwagi na aurorów
- może wytłumaczysz co się dzieje?- spytał Syriusz i zatrzymał chłopak. Wszyscy ustawili się dookoła chłopaka
- nie mogę powiedzieć, tajemnica- rzekł chłopak i chciał iść ale Aurorzy nie przepuścili go
- a my chcemy wiedzieć wszystkie twoje tajemnice- rzekł jeden z mężczyzn
- a więc macie pecha bo ja nie zamierzam nic powiedzieć, musicie chyba użyć siły- burkną chłopak i przeszedł odrzucając aurorów na bok
- ale myślałem że nam UFASZ!- powiedział Black, Potter staną
- ufam wam, ale raz wy możecie zaufać mi, prawda?- spytał chłopak i poszedł dalej, dyrektor i inni stali i patrzyli jak chłopak oddala się
- ale my ci ufamy!- krzykną Remus z dala, chłopak uśmiechną się lekko i wszedł do dormitorium. Wszyscy zadawali mu pytania ale ten poszedł tylko do sypialni, postawił że zacznie się uczyć aby być dobrym czarodziejem
-pierwszo to ja tutaj posprzątam bo Irytek jest strasznie mądry, potem wezmę się za układanie planu lekcji a na koniec za wykonanie go- rzekł chłopak i zaczął wyjmować swoje rzeczy i układać je w szafie i półkach. Ubrania w jeden rząd, książki na półkę nad łóżkiem, inne rzeczy w walizce. Wszystkiemu temu przyglądała się młodzież, Remus, Syriusz i Snape. W końcu Potter usiadł na łóżku i wziął duży pergamin, chrzestny chłopaka staną za nim
- co piszesz?- spytał, chłopak podskoczył
- przestraszyłeś mnie, a to? Plan lekcji- rzekł Harry
- i niby chcesz to wykonać? Przecież tutaj jest napchane jak nie wiem- powiedział Ron
- odrabianie lekcji, szlabany nawet są wliczone!- powiedziała Hermiona
- bo bez nich się nie obejdzie- i Potter popatrzył na Snape. Remus popatrzył na jego książki
- o MÓJ boże! HARRY! To są najtrudniejsze książki jakie można było wymyślić! Tutaj jest zaklęć czarnej magii i białej ilu nikt nie widział. A to są eliksiry dla zaawansowanych mistrzów nie UCZNIÓW!- powiedział Remus
- powinna tam być biała i czarna magia, eliksiry, transmutacja, zaklęcia, zielarstwo, robienie trucizn i antidotum, nauki teleportacyjne, telepatyczne, nie werbalne, bez różdźkowe, uzdrowicielstwo oraz inne książki- powiedział chłopak obojętnie, Snape zaczął przeszukiwać książki i znalazł podręcznik
- ,, TRUCIZNY I ANTIDOTA JAKICH ZWYKŁY CZARODZIEJ NIE ZNA”- przeczytał Snape i otworzył ja
- ,, lepiej zamknij ja ty …- jednak Severus ja zamkną
- miłe książki ty tutaj masz- burkną, Harry wziął ją i sam otworzył
- witam panie Potter, proszę wybrać jeden dział z którego chce pan skorzystać. Jak czegoś pan nie znajdzie proszę mnie spytać. Dziękuje
- powiedziała ksiązka, Snape się zaczerwienił, Harry zachichotał ale odłożył książkę. Gdy wszystko skończył robić, doszedł do wniosku że jest głodny
- czy kolacja jeszcze jest?- spytał, wszyscy popatrzyli na siebie
- no chyba tak- powiedział Syriusz i wyszli. W wielkiej sali nie było wiele osób, wszyscy Aurorzy którzy pilnowali Pottera, sam chłopak, jego przyjaciele, dyrektor i pare innych grupek młodzieży. Wszyscy patrzyli na Pottera
-a nam powiesz co robiłeś?- spytała Hermiona
- mówiłem że nie mogę nikomu powiedzieć- rzekł znudzonym głosem chłopak
- ale my nie mieliśmy tajemnic- powiedział Ron, nastała nie zręczna cisza. Nikt nic nie mówił
- wiem ale nie mogę, bym wam powiedział gdybym mógł wiecie o tym!- rzekł cicho chłopak i smutny pochylił się nad swoją owsianką. Wtedy do wielkiej sali wleciała swoja i podleciała do harrego
- znowu sowy?- spytała Ginny
- masz racje, to jest sowa- powiedział Ron kpiąco do niej, zaczęli się kłócić tak że Harry się uśmiechną -
,,Harry, wiem że ufasz przyjaciołom temu możesz im powiedzieć wszystko. Ale tylko im, najpierw niech ci jednak przysięgną że nigdy nic nie powiedzą. Nie mogą z tobą chodzić na lekcje ale może będą szczęśliwi gdy im to powiesz. Nie mów tylko dla Blacka! Najlepiej powiedz tylko dla Grenger, Wesleyów. Pozdrowienia Louis”
- chłopak odetchną
- chodźcie, wasza trójka!- powiedział uśmiechnięty. Syriusz wstał i podszedł do chłopaka
-czy mogę przeczytać list?- spytał
- nie- rzekł chłopak i oddalił się z przyjaciółmi. Black jednak podbiegł i powiedział
- im powiesz a mi nie?- spytał zły
- tak, właśnie tak- rzekł chłopak, Syriusz popatrzył na niego
- nie ufasz mi?- spytał smutno, Harry popatrzył mu w oczy
- ufam ale nie mogę powiedzieć. Proszę oto list- i dał dla mężczyzny
- Louis?- spytał i pomyślał- NIE!- wrzasną
- chyba myślisz o tej samej osobie
- JAK TY MOŻESZ…
- uspokój się- przerwał mu Potter
- MAM BYĆ SPOKOJNY?! ON ICH OPUŚCIŁ!- wrzasną i potrząsł Harrym tak ze jego brzuch zabolał. Jednak nie pisną tylko w oczach zabłysł ból, kilka osób patrzyło się na ten incydent. Syriusz miał minę jakby chciał chłopaka zabić. Puścił go przez co Potter upadł i jego chrzestny oddalił się. Wszyscy patrzyli na chłopaka ale ten wyglądał jakby rozumiał Blacka. W czwórkę udali się do sypialni gdzie nikogo nie było. Potter zamkną drzwi, narzucił zaklęcie wyciszające i opowiedział o całym zdarzeniu dla swoich przyjaciół. Dziewczyny otworzyły usta i rozszerzyły oczy ale Ron skakał na harrego łóżku
- będziesz geniuszem ale nie zapomnij o nas i dawaj nam spisywać swoje …
- RONALDZIE!- warknęła Hermiona a wszyscy tylko zachichotali. Potterowi ulżyło że tak zareagowali na tą wiadomość
- musisz zrozumieć Syriusza, z tego co mówiłeś to on miał nimi się opiekować no ale ich opuścił- powiedziała Ginny
- wiem, temu na niego nie krzyczałem- powiedział cicho Harry ale wtedy ktoś zapukał, Potter szybko zniszczył dwa zaklęcia i pięć osób weszło, Dean, Newill, Conor, Micky i .. Syriusz. Ten ostatni od razu wygonił wszystkich i usiadł koło chłopaka który patrzył na niego z uśmiechem
- nie gniewam się- od razu powiedział, teraz do Black się uśmiechną i odetchną
- nie musisz nic mówić, znam tego… ach nie ważne, nie chce byś uważał go za złego człowieka ale chętnie bym go zamordował- rzekł Syriusz
- ja też miałem takie przeczucie jak mi o tym powiedział. Jednak wiesz, że ojciec jak i mama byli na tyle uparci że by się nie zgodzili na nic co mogło Mi zaszkodzić- powiedział chłopak. Siedzieli i gadali jeszcze pare minut dopóki nie wszedł Ron
- Harry, właśnie McGonagall powiedziała że masz gościa- burkną chłopak, Black i Potter popatrzyli na siebie i czym prędzej pobiegli na błonia
- witaj Harry, SYRIUSZ?- spytała kobieta, mężczyźnie spadła szczęka. Podbiegł i uściskał mocno kobietę, nikt nie zwrócił uwagi ze chłopak stoi i zaczyna się niecierpliwić. Dopiero po pięciu minutach podszedł i wziął chrzestnego za rękę i odsuną
- odejdź od pani, może mi byście wytłumaczyli to całe zamieszanie i wasze wspaniałe przywitanie?- spytał chłopak, dwójka dorosłych poczerwieniło się
- a wiec mam na imie Ann Werberg i jestem twoja matką chrzestna oraz byłam narzyczoną Syriusza- powiedziała kobieta
- a więc ja zjeżdżam- powiedział chłopak gdy zobaczył spojrzenie Blacka. Ann zaśmiała się
- nie tak szybko, chcę ci powiedzieć że będę uczyła OPCM razem z dwoma huncwotami wiec Się mnie nie pozbędziesz- powiedziała, Harry staną jak wryty
- kolejna osoba! NIEE!- krzykną i szynkim krokiem uciekł do szkoły. Syriusz i Ann pocałowali się i wrócili do apartamentu Blacka
- wspaniały poniedziałek!- podsumował Harry
- dla ciebie, dzisiaj mama mi wysłała wyjca że jestem od początku nie przygotowany, wiesz chodzi o tą transmutacje- burkną Ronald
- a mi dzisiaj odjęli punkty za prace- powiedziała smutna Hermiona
- a ja, znalazłem chrzestną, przyjaciela rodziców. Zarobiłem pare punktów i posprzątałem- rzekł chłopak, zanim przyjaciele zdążyli coś powiedzieć chłopak usną
- niech śpi, Tyle co on nikt w jeden i to pierwszy dzień nie zrobił
- powiedział Ron i położył się na drugim fotelu. Zasnęli tak w trójkę i obudzili się dopiero rano gdy wszyscy szli do wielkiej sali. W niej panował pomruk niezadowolenia ale z czego? Dowali dopiero proroka i przeczytali że dzisiaj jest głosowanie na nowego ministra bo Knot nie mógł już wytrzymać presji. Po zjedzeniu Mieli transmutacje, zaklęcia razy dwa, nauki wręcz, walki z wrogiem, nauki z mrocznym mocami razy dwa, dwa razy OPCM i raz zielarstwo. Młodzież rozbiegła się od razu po zjedzeniu do klas. Na transmutacji Harry uczył się zaklęcia transmutującego kartkę na biurko nauczycielki. Nikomu się jednak to nie udało za pierwszym razem. Na zaklęciach uczyli się zaklęcia podlewającego rośliny, udało się jedynie Newillowi który często korzysta z takiej pomocy. Na naukach wręcz, mieli się podzielić w pary i zacząć trening. Temu że była nieparzysta liczba osób, Potter tylko patrzył jak Np. Ron i Newill się biją. Na nauce z wrogiem mieli bogina przemienić w wroga. Wszyscy czekali aż zrobi to Potter- na pewno chcesz?- spytał McNoir- jeżeli klasa nie będzie wiszczeć, to tak- rzekł chłopak. Klasa zamilkła, Harry podszedł i pomyślał o Voldemorcie. Z Bogina zrobiła się kopia Voldemorta- witaj Potter, nadszedł już..- ridiculus- powiedział chłopak i Voldemort zmienił się w nietoperza, wszyscy stali przerażeni i patrzyli na ssaka który latał- to.. Był czarny pan?- spytał nauczyciel- tak, nawet powiedział ostatnie słowa jakie usłyszałem z jego ust- burkną chłopak. Do końca lekcji panowała cisza, nikt nie chciał więcej oglądać czarnego pana. Kolejna była lekcja z mrocznymi mocami. Nauczycielka nie była bardzo poważna przez co można było ja pytać o wszystko czego się chciało
- czy wie pani dlaczego Voldemort się odrodził?- spytał siódmoklasista z Slytherinu. Nauczycielka popatrzyła na Pottera jakby chciała go spytać o pozwolenie, chłopak wziął oddech i powiedział
- może ja odpowiem na to pytanie?- spytał, Milena pokiwała głową na
,, tak”
- a więc pamiętnej nocy, w czwartej klasie, podczas trzeciego zadania puchar był świstoklikiem na … eh nieważne. Petigrew zabił Diggorego a mnie uwięził- tutaj wszyscy wytrzeszczyli oczy
-.. Peter zrobił rytuał w którym potrzebował dużo rzeczy a na koniec… krew wroga siłą oddaną. Temu mam ten znak- i pokazał na przedramienie
- …no i wtedy Voldemort odzyskał ciało- powiedział smutno chłopak
- i co było dalej?- spytała Shustenburg
- może zachowam to dla siebie?- spytał chłopak- albo na kiedy indziej- powiedział gdy zobaczył że wszyscy się na niego patrzą
- dobrze, więc jak wiemy czarny pan jest jedną osobą która używa czarnej magii całkiem, Czyli zaklęć czarno magicznych
- on używa tylko trzech zaklęć- przerwał jej Potter, kobieta popatrzyła na niego- imperio.. Cruccio… avada- wyrecytował chłopak, wszyscy popatrzyli na niego
- no na pewno używa innych..
- nie na wrogów- powiedział chłopak
- a więc wiecie że nie ma tarczy na te zaklęcie, że jak ktoś je rzuci .. od razu umiera lub cierpi. Wyjątek siedzi w tej klasie- i popatrzyła na Harrego
- wiele osób chciało wiedzieć jak to się stało że to zaklęcie nie zabiło go, tylko zostawiło mu bliznę…
- miłość- powiedział chłopak- miłość i poświęcenie mojej matki- dodał chłopak
- eh.. Tak. I jak wiecie nikt nie wie dlaczego czarny pan nie umarł jak się zaklęcie odbiło od Harrego
- bo był nieśmiertelny- odpowiedział jej chłopak, kobieta wytrzeszczyła oczy
- no to naturalne jak nie umarł, więcej przypadków nie było takich aby ktoś nawet wygrał z avadą
- ja to zrobiłem- znowu przerwał chłopak
- możesz mi… co?- spytała zadziwiona
- gdy się odrodził, można tak powiedzieć, stoczyliśmy pojedynek. Wtedy rzucił kadavrę a ja że nie umiem zabijać rzuciłem zwykłe zaklęcie expeliarmus i wygrałem- powiedział chłopak, wszyscy stali i patrzyli na niego
- to nie zależy jakie zaklęcie ale jak je rzucasz. Ja wiedziałem że bym przegrał gdybym rzucił zaklęcie niezłomne wiec wolałem pokonać go takim jakiego wykułem się na dobre i na złe. Dobra powiem że gdyby nie pewna pomoc z strony kogoś pewnie by mnie tu nie było ale … wybrałem dobre zaklęcie- rzekł chłopak. Do końca lekcji nauczycielka patrzyła na chłopaka jak na skarb, ten zaś jak i inna młodzież przepisywali z tablicy formułki. Na OPCM mężczyźni przedstawili Anę Werberg . Kobieta przyglądała się jak wszystkie nastolatki patrząc na Syriusza
- no moje drogie, zobaczmy. ZERO z STU!- wrzasnęła Ann, Harry i Ron lekko uśmiechnęli się i schowali za książka aby nie pokazać jej że się Śmieja ale ona i tak zobaczyła to
- co was tak śmieszy chłopcy?- spytała
- nic pani profesor- powiedział Potter ale i tak śmiał się, Syriusz popatrzył na chrześniaka
- a może jednak?- spytał Black
- no bo widzę że pani profesor jest bardzo..
- cicho- szepnęła Werberg, Syriusz zrozumiał o co chodzi i zaczął chichotać a kobieta spojrzała groźnie na Pottera
- wiesz co myślałam..
- to mój chrzestny- powiedział chłopak
- a ja jestem twoją matką chrzestna- powiedziała po czym wszystkie oczy były zwrócone na nich
- wiem, wiem ale czy ja mówię ze coś mi się nie podoba że podrywasz mojego chrzestnego?- spytał Harry, Rona zamurowało a Syriusz wybuchł śmiechem. Ann stała jak wryta w ziemię
- Potter! Masz szlaban dzisiaj o osiemnastej!- powiedziała groźnie i odeszła, Harry tylko zachichotał ale zajął się lekcją. Black cały czas patrzył na dawną miłość a może nie dawną? Na zielarstwie było na tyle nudno aby móc spokojnie rozmawiać
- to ty jutro idziesz do tego Louisa ?- spytał Ron
- tak, ale cicho- rzekł chłopak. Wieczorem odrabiali lekcje na kolejny dzień. Dwa zielarstwa, trzy transmutacje, jedna lekcja OPCM i jedna zaklęć. O osiemnastej poszedł na szlaban do chrzestnej. Ta jednak zamiast kary, poczęstowała go normalną herbatą mugolską i ciastkami
- a wiec wiedz, że nie byłam zadowolona…
- ale to była prawda, nadal Go kochasz ?- spytał Potter, kobieta wstała i powiedziała
- tak, kocham go
- a więc czemu…
- bo on nie będzie chciał, to ja uciekłam w przed dzień ślubu- powiedziała
- a ja mogę ci powiedzieć, przysiądz że on też ciebie kocha i ci wybaczy- rzekł Harry, Ann poleciała łza
- mam nadzieje- wyszeptała i pozwoliła chrześniakowi odejść. Następnego dnia, oprócz lekcji nic się nie stało. Potter uczył się zawzięcie książek jakich McGriver mu dał. Nawet Hermiona myślała że on zachorował jednak koło dziewiętnastej opuścił dormitorium i udał się do sali życzeń. W środku był już mężczyzna
- witaj, czekałem na ciebie. Dzisiaj pouczymy się OBRONY przed czarną magią. Musisz znać wiele zaklęć bardzo przydatnych, jak wiem uczyłeś się sporo z tych książek ale na razie postaraj się nauczyć z ,, OBRONA PRZED CZARNĄ MAGIĄ DLA ZAAWANSOWANYCH”. Nie musisz wszystkiego na raz, postaram się przerobić z tobą wszystko. Nie patrz ile czasu tutaj jesteś, gdy zadzwoni pewien dzwonek trzy razy to znaczy że koniec czasu a gdy zadzwoni raz to znaczy że musisz jak najszybciej udać się ,, gdzieś”. Na pewno przyda ci się pare zaklęć takich jak, envirto czyli na likwidowanie zaklęcia protego u przeciwnika. Jest takich dość sporo i do tego nie są czarno magiczne. Masz je na tych kartkach
- i podał mu kilka pergaminów
- teraz je przećwiczymy. Koło dwóch godzin w spowolnionym tempie wszystkie zaklęcia chłopak pochłonął niewiarygodnie szybko
- wspaniale!- powiedział Louis
- teraz eliksiry, jaki byś chciał się nauczyć?- spytał mężczyzna, chłopak pomyślał jaki będzie na kolejnej lekcji u Snape
- eliksir szybkiej śmierci- powiedział chłopak
- powinieneś nauczyć się go robić w pół lekcji u Severusa- rzekł dumnie McGriver, Harry zaczął robić wszelkimi skrótami nauczyciela przy czym je zapisywał. Dopiero w połowie mężczyzna powiedział mu że to wszystko mu da za chwilę gdy skończy sam pisać. Harry skończył robić w czterdzieści minut, wtedy Louis kazał mu nauczyć się na pamięć składników. Nie sprzeciwiał się, bo wolał wiedzieć co ma w poniedziałek zrobić. Gdy nauczył się na perfekt, jego nowy przyjaciel dał mu kartkę z napisanym tekstem
- tylko ty to przeczytasz, lepiej aby to nie wpadło w łapy Voldemorta bo łatwo mógł by zabijać ludzi podawając im to. A więc teraz trochę transmutacji, co chcesz się uczyć?- spytał znowu mężczyzna
- przenoszenia rzeczy, zamieniania ich w coś- rzekł chłopak. Przenoszenie poszło mu o wiele lepiej teraz gdy dostał szczegółowe wskazówki od Louisa. Mógł powiedzieć że jutro dostanie na pewno W z tego. Z zamienianiem zwierzęcia w inne też nie było problemu dopiero z zwierzęcia w rzecz która nie mogła mieć serca poszło trudniej jednak McGriver się nie poddawał i po paru próbach udało się to chłopakowi
- teraz magia nie werbalna, to jest naprawdę ważne. Przeciwnik nie wie jakie zaklęcie rzuciłeś przez to nie wie jakie przeciw zaklęcie rzucić. To jest trudna magia ale powinna się ci udać, próbuj mnie rozbroić- rzekł Louis. Najpierw było to dla niego jak czarna magia, nie przewidywalne. Potem gdy się całkowicie skoncentrował na zaklęciu expeliarmus, oczyścił swój umysł ze zbędnych myśli udało mu się rzucić choć słabe ale jednak zaklęcie. McGriver był zachwycony ponieważ myślał że będzie się tego uczył tygodniami. Do końca zostało im pięć godzin, chłopiec miał do wyboru naukę magii bez różdźkowej albo telepatacji
- a co lepiej i szybciej?- spytał Harry
- szybciej telepatacja ale ta magia jest potrzebniejsza- rzekł nauczyciel. Chłopak popatrzył na niego prosząco aby sam wybrał. Zaczęli telepatyczności, mogli przez to rozmawiać cały czas. Chłopak po połowie tego czasu leciutko był zmęczony po wysilaniu mózgu, jednak nawet nie myślał aby przestać się uczyć. Cały czas udoskonalali telepatacje aby było głośniej, bez szumów niepotrzebnych oraz normalny głos
- no nie jest źle, w niedziele dokończymy to i jeszcze udoskonalimy- rzekł Louis- dowidzenia Harry- dodał i znikł. Po chwili usłyszał dzwonek i wyszedł z pokoju. Nie było jeszcze dziewiątej więc spokojnie mógł iść do dormitorium. W pokoju Hermiona była zajęta nad kłóceniem się z Ronem więc Potter poszedł do sypialni. Wyją książkę z zaklęciami i starał się je powtarzać. Obiecał sobie że wstanie jutro rano i pójdzie poćwiczyć je. McGriver na razie nic nie miał na jego brzuch więc nie mógł grać w Quidith
- JAK TO JESTEŚ CHORY! NAJLEPSZY ŚCIGAJĄCY W DZIEJACH HOGWARTU NIE CHCĘ SIĘ RUSZYĆ!- wrzasnęła Angelina nowy trener
- jestem chory, wiesz że McGonagall mi nie pozwoliła grać. Sam bym nie zrezygnował- powiedział Harry i oddalił się na trybuny smutny. Ron grał słabo bo nie mógł znieść że Potter siedzi na trybunach. Wybraniec za to ćwiczył na mrówkach i robakach transmutacje, gdy przyszła Hermiona poprosił ją aby rzuciła na niego jakieś zaklęcie a on obroni je. Był sprawny i zadowolony z tych zaklęć a Hermiona zadziwiona
- nieźle, świetnie- mówiła jednak chłopak nawet na chwilę nie przestał myśleć o lataniu. Sobota minęła na odrabianiu prac domowych dla McGonagall ( wypracowanie o zaklęciach przenoszących; chłopak napisał je u Louisego ale pomógł dla przyjaciół) i dla Snape ( tekst na dwadzieścia linijek o eliksirze szybkiej śmierci; chłopak zaczął ale nie skończył w pokoju życzeń). Gdy inni kuli, chłopak uczył się o tej telepatacji. Próbował skontaktować się z nowym przyjacielem jednak bez większego rezultatu co oznaczało że za krótko się uczył. W tym celu czytał książkę o tej dziedzinie magii a wieczorem, koło dziesiątej skontaktował się z Louisem ale tylko powiedział że się uczył i przerwał połączenie. Zasną szybko po tak męczącym dniu. Śnił że lata na miotle i wygrywa puchar. Obudził się rano w świetnym humorze ale gdy zrozumiał że to był sen posmutniał. Na śniadaniu siedział nad owsianką i myślał czy jeszcze kiedyś usiądźcie na miotle. Syriusz też to zauważył wiec starał się rozweselić chłopaka chodząc z nim po błoniach jednak ten nawet się nie uśmiechną a jak chciał to wychodziło to nie za dobrze
- ja też bym chciał polatać na miotle ale jestem za stary a ty za chory! Jeszcze będziesz latał!- pocieszał go chrzestny ale chłopak tylko westchną. W dzień rozmawiał z przyjaciółmi a wieczorem udał się do swojego nowego nauczyciela. Nauczył się nowych zaklęć czarno magicznych, biało magicznych, transmutacji jeszcze bardziej zaawansowanej. Telepatacji do perfekcji
- jutro wszystko powtórzymy, proszę tylko nie zrób sobie szlabanu u Snape- rzekł Louis i znikł. Chłopak wyszedł i poszedł do pokoju wspólnego, był wykończony czarną magią. Kolejnego dnia na eliksirach Snape o mało nie zemdlał gdy Harry zrobił mu w pół godziny z dwóch eliksir szybkiej śmierci tym bardziej idealnie. Dostał W przez które cały dzień rozpaczał. Kolejne dni mijały podobnie, LEKCJE- NAUKA -LEKCJE-NAUKA. Czasami w dobie nawet godziny nie spał. Pewnego dnia, podczas poniedziałkowych eliksirów chłopak był blady jak ściana. Siedział w ławce i przepisywał wszystko ale czuł jak mu się robi gorąco
- mógł by pan otworzyć okno?- spytał, Snape popatrzył na niego
- przecież tutaj jest zimno. Potter dobrze się czujesz?- lecz zanim zdążyć dokończyć Harry zemdlał
- CO?- wrzasną nauczyciel- Grenger po dyrektora, Draco po prof. Mcgonagall- rozkazał a dwójka szesnastolatków znikła za drzwiami. Sam nauczyciel wziął chłopaka na niewidoczne nosze i szybkim krokiem zaciągną do skrzydła szpitalnego. Zaraz do niego wpadła opiekunka Gryffindoru i dyrektor
- co się stało?- spytała Minerwa
- właśnie go badam- powiedziała pielęgniarka. Po dziesięciu minutach stanęła na przeciwko nich z złą miną
- JAK KTOŚ MUGŁ DOPROWADZIĆ GO DO TAKIEGO STANU!- wybuchła w końcu zła
- ale co się stało?- spytał Ron
- on po prostu już moim zdaniem około dwóch dni nie spał- wszystkim spadły szczęki
- cztery- poprawił Ron szeptem, wszyscy popatrzyli na Wesleya potem na Pottera
- czyli?
- to z przemęczenia- burknęła Pani Pomfrey
- czemu on nie spał cztery doby?- spytał dyrektor
- no bo z czwartku na piątek położył się o pierwszej tak jak i ja. Ale o czwartej nie spał bo przebudziłem się a o siódmej sam mnie obudził do tego miał podkrążone oczy więc moim zdaniem nie spał. Z piątku na sobotę położył się o jedenastej ale o pierwszej, i czwartej nie spał tez bo się budziłem i znowu o siódmej mnie obudził. Z soboty na niedziele poszedł późno spać bo może o trzeciej ale o piątej i siódmej nie spał. A z wczoraj na dzisiaj położył się koło czwartej, ale o szóstej nie spał. Teraz myślę że był błąd że go dzisiaj rano budziłem. Bo około siódmej gdy wstałem on leżał ale w ubraniu czyli musiał być gotowy ale zmęczony więc go obudziłem. On tylko krzykną abym się śpieszył bo się spóźnią i dostaną ochrzan choć jeszcze mieliśmy godzinę do eliksirów- powiedział powoli Ron. Wszyscy popatrzyli na chłopaka
- co on robi w nocy?- spytał Snape
- uczy się- wyjąkał Ronald, teraz to już wszyscy usiedli na najbliższe krzesła
- uczy się? On?- spytał Severus
- wie pan, ostatnio ma same W z eliksirów oraz Zaklęć
- i transmutacji- dodała Minerwa do zdania Hermiony
- więc dziwić się nie trzeba- dokończyła młoda Grenger. Po pięciu minutach Ann i Syriusz z Remusem byli już w skrzydle przy Harrym
- JAK TO MOGŁO SIĘ STAĆ! PRZECIEŻ…- Syriusz wrzeszczał ale nie umiał skończyć. Był roztrzęsiony z powodu jak to mogło się stać. Jego brzuch się nie goił, teraz jeszcze przemęczenie
- JA JUŻ MU POKAŻE! BĘDZIE CHODZIŁ O OSMEJ SPAĆ I O ÓSMEJ WSTAWAĆ!- teraz to krzyknęła Ann
- przyrzekam- szepną chłopak, wszyscy zbiegli się do o koła osi chłopaka i zadawali pytań ale chłopak był zbyt zmęczony aby odpowiedzieć. Zasną.
- odejdźcie od niego- szepnęła Pomfrey, Ann i Syriusz siedzieli tam do późna. Ron, Hermiona i Ginny przychodzili co przerwę do chłopaka. O dziewiętnastej stało się cos dziwnego, do skrzydła wleciał kruk, był duży i biało czarny. Gdy Syriusz go zobaczył powstał
- TY tutaj!?- krzykną i spytał. Ann uspokoiła go a Louis zmienił się w człowieka
- witaj Syriuszu i ty Ann- powiedział i podszedł do chłopaka
- nie zbliżaj się do niego! Nie dość że…
- dosyć- przerwał Harry choć cicho ale stanowczo- nie kłóćcie się, nie teraz- powiedział jeszcze słabiej
- nie mów nic, odpoczywaj- powiedział McGriver
- a nie uważasz że powinieneś już iść?- spytał Black podle
- nie, nie uważam bo wiesz że mam…
- wyjdźcie obaj- powiedział Harry, Syriusz i Louis popatrzyli na niego
- wyjdźcie!- powtórzył głośniej ale później musiał mocno nabrać powietrza. Dwaj mężczyźni wyszli krzycząc na siebie i wypominając wszystko sobie. Przy Potterze została tylko Ann
- teraz kiedy ich potrzebuje kłócą się- szepną chłopak, pani Pomfrey zaraz przyszła i podała chłopcu serie dziesięciu eliksirów. Po każdym Harry czuł się lepiej. Koło dwudziestej do skrzydła wbiegła Hermiona i Ron oraz Ginny. Po pół godziny pani Wesley z mężem i Billem z Fleur. Jednak ani Black ani Mcgriver nie przyszli
- Harry, czemu się tak przemęczałeś?- spytała Molly
- och.. Ja po prostu zasłabłem bo spóźniłem się na śniadanie. Nic mi nie będzie, muszę nadrobić wszystko wiec jutro rano idę stąd- rzekł chłopak
- nawet mi nie śnij- powiedziała stanowczo Hermiona
- masz się wyspać! Żebym to ja wiedziała że ty nie sypiasz!- powiedziała z łzami w oczach
- nie martw się, a gdzie Black?- spytał Bill. Ann zrobiła znak że zabije chłopaka
- poszedł gdzieś- rzekł Harry, wszyscy popatrzyli na Pottera
- no co?- spytał i znowu położył głowę na poduszkę
- pokłóciliście się?- spytał Ron ale od razu oberwał po głowie
- ja z nim, nie- burkną chłopak- za to on z kimś innym, tak- dodał chłopak. Wtedy do pokoju weszli dwaj mężczyźni w podłych nastrojach
- Harry, mam nadzieję że się nie gniewasz- powiedział cicho Syriusz
- no właśnie, bo my Se wszystko wyjaśniliśmy i wiemy co i jak- dodał McGriver
- ja się nie mam za co gniewać- rzekł chłopak jednak wyczuć można było złość w jego głosie
- ale ja jutro idę, dzisiaj zaczęliśmy eliksir robić na eliksirach i muszę…- zaczął Harry
- ty już go zrobiłeś tydzień temu- powiedziała Hermiona
- ale miałem..- kłócił się Potter
- hahaha.. Od kiedy to tak zależy ci na robieniu wszystkiego na czas?- spytał Snape wchodząc do skrzydła
- od kiedy pan uczy- przesłał taką wiadomość dla Louisa a on zaczął chichotać
- od paru dni- rzekł chłopak powstrzymując się od śmiechu, mężczyzna jednak nie mógł przestać się śmiać
- co panu tak śmieszno?- spytał Snape
- oh.. Jak miło Severusie że mnie pamiętasz. Jak się dowiedziałem że uczysz w szkole od razu postanowiłem dać dla Harrego korepetycje- powiedział Louis a Harry popatrzył na niego groźnie kręcąc głową że nie wieży
- oh.. To temu ostatnio jakoś za MOCNO umie ważyć eliksiry
- eh.. Myślałem że ty umiesz tylko trucizny- wyszeptał McGriver że tylko Harry usłyszał i zaczął chichotać ale po chwili przestał
- no, nie tylko temu. Wiesz on uczy się świetnie jak się mu wytłumaczy
- czyli jak mu się zrobi- dokończył Severus do słów
- a jednak Harry wiszę ci dziesięć galeonów- burkną Louis, chłopak zachichotał. Wszyscy wyszli późno po interwencji pielęgniarki.
|
|