Siaba
Administrator
Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 1158
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Czarne Zaginione Miasto
|
|
Jak wyglądał by świat gdyby Tom zdobył Kamień Filozoficzny.
Takie krótkie moje opowiadanko ....
- Nie – krzyknął rozpaczliwie Harry leżąc na schodach
- Za późno Potter – zaśmiał się Quirrler – Czarny Pan odzyska potęgę i nic go już nie pokona!
- Nie dawaj mu go ! Nie rozumiesz ? On zniszczy wszystko. Ciebie również !
- Nie gadaj głupot Potter. Co ty możesz wiedzieć ? Jesteś tylko głupim wścibskim dzieciakiem. Nie rozumiesz co to jest potęga i władza.
Harry patrzył z przerażeniem jak jego były profesor zbiera zielony płyn do buteleczki. Zdjął powoli turban i wlał płyn do ust Voldemorta. Rozbłysło zielone światło. Chłopak zasłonił oczy. Usłyszał tyko rozdzierający krzyk mężczyzny. Chłód przeniknął jego ciało. Spojrzał w stronę lustra i krzyknął z przerażenia. Stał bowiem przed nim wysoki i dobrze zbudowany czarodziej. Zamiast nosa miał wąskie szparki – jak u węża. Oczy były wściekle czerwone. Zapadła twarz i podkrążone oczy podkreślały ostre rysy twarzy człowieka. Długa czarna peleryna falowała lekko.
- Różdżka – syknął Voldemort w stronę Quirrela
- Oczywiście panie – mężczyzna płaszczył się prze tym nic niewartym potworem. Czarnoksiężnik wyrwał mu różdżkę z ręki i pogładził czule. Spojrzał na swojego sługę niczym na jakiegoś odrażającego robaka
- Aveda Kedavra – syknął
Nauczyciel nie zdążył wydać nawet okrzyku. Osunął się bezwładnie na ziemię. Nie żył. To jego wiara w potęgę go zgubiła. Harry podniósł się na nogi. Niegdzie nie widział swojej różdżki. Dopiero po chwili Voldemort raczył się nim zainteresować
- Potter – powiedział – Czy to nie dziwne ? Pozbawiłeś mnie mocy jako niemowlę. Powiedz mi jak ? Zresztą nieważne. – zaśmiał się paskudnie – Tak kończy słynny Harry Potter. Sam w lochach. Nie mający nawet różdżki.
Harry skulił się w sobie. To już koniec nic go nie uratuje. Spuścił wzrok. Z oczu popłynęły mu łzy. Kochał Hogwart. Kochał życie.
- Co Potter? Płaczesz ? Wystraszyłeś się ?
Harry pomyślał o rodzicach. Zrobiło mu się cieplej. Będzie ich mógł poznać… zobaczyć … porozmawiać. Podniósł głowę i wyprostował się dumnie. Godność aż do końca. Bał się śmierci. Nie chciał umierać ale tez nie chciał daj temu bydlakowi szansy na drwiny
- Skończmy to – wysyczał Voldemort – Aveda Kevadara
Harry zobaczył jak promień zielonego światła mknie w jego stronę. Uderzył go w pierś. Poczuł chłód. Zapadał się w nicość. To koniec. Nic nie ma. Czyjeś silne ręce go złapały… Spojrzał nieprzytomnie przed siebie i zdołał wyjąkać :
- Mama …
- Dumbledore nie zdążył na czas – powiedział pani Weasley drżącym głosem – Harry nie żyje. Voldemort wrócił.
Ron zaniósł się histerycznym płaczem. Hermiona skuliła się w kącie. To nie mogła być prawda. Zawiedli…
Zapanował chaos strach i zamęt. Weasleyowie zginęli pierwsi. Dzielnie bronili się do końca. Pierwszy upadł Artur Weasley. Nie dał rady. Później Molly. Opadła bezwładnie na krzesło. Ron i Fred bronili się najdłużej.
- Żegnaj bracie – szepnął Fred
- Żegnaj
Zginęli jeden po drugim. Nikt im nie pomógł. Nie mógł. W całej Anglii rozprzestrzenili się śmierciożercy. Hermiona Granger broniła rodziny jak lwica. Niestety. Umarła ze świadomością zobaczenia Harryego. Tak bardzo jej na nim zależało.
Zginęli wszyscy. Nevile, Seamus, Dean, Lavender, bliźniaczki Patil, Angelina ,Oliver i wiele innych dzieci i ich rodzin. Dumbledore starał się jak mógł chronić Hogwart. Niestety. Nie dał rady. Lata robią swoje. I jeszcze myśl że stracił najważniejsza osobę w swoim życiu … Harryego…. Poległ. Zabił go jakiś anonimowy śmierciożerca. To już naprawdę był koniec. Zginęła ostatnia iskierka nadziei. Ostatnia szansa na ocalenie świata. Koniec istnienia ludzkiego. Koniec wszystkiego. Voldemort ostatecznie zwyciężył siejąc strach terror i śmierć…..
Jednak gdzieś tam w odległych krainach poza ludzka wyobraźnią i świadomością Harry Potter witał się z Przyjaciółmi i przedstawiał ich swojej rodzinie ……
|
|