Vanessa Vonsecy
Mugol
Do³±czy³: 23 Maj 2007
Posty: 4
Przeczyta³: 0 tematów
Ostrze¿eñ: 0/5
|
|
Oto moja chwila prawdy! Kto¶ odwiód³ mnie od zaprzestania pisania tego opowiadania i trzeba tej osóbce podziêkowaæ. Ale co z tego wyjdzie? Tego nikt nie wie. Serdecznie pozdrawiam i ¿yczê udanego tygodnia. A tymczasem zapraszam do czytania!
Ps. Liczê na szczer± krytykê.
Prolog
W ciemnej komnacie na wygodnych, skórzanych fotelach siedzia³o sze¶cioro ludzi - trzy kobiety i troje mê¿czyzn. Wszyscy byli nienaturalnie piêkni. Szpiczaste uszy u kobiet, wyd³u¿one k³y u mê¿czyzn i pionowe ¼renice w ka¿dej parze oczu dodawa³y im mrocznego charakteru. Kobieta o br±zowych w³osach, upiêtych w gustowny koczek mia³a na sobie prost±, z³ot± sukniê na rami±czkach, która podkre¶la³a jej sylwetkê. W ró¿nych miejscach by³y wyszyte brylantami dziwne wzory. Blondynka by³a ubrana w ¿ó³t± tunikê i tego samego koloru spodnie. W d³oniach trzyma³a bukiet lilii. Dziewczyna o srebrnych w³osach, które by³y uplecione w zakrêcony kok, zamiast nóg mia³a ogon pokryty ³uskami i biustonosz z muszelek. Zielono – czarny kostium z czerwon± peleryn± ³adnie prezentowa³ siê na mê¿czy¼nie o srebrnych w³osach zwi±zanych w koñski ogon czerwonym pasem. Brunet szczyci³ siê wyrafinowanym gustem. Jego koszula z jedwabiu by³a czarna, a na ni± narzucona marynarka mia³a kolor l¶ni±co bia³y. W bia³ych spodniach od marynarki na prawej kieszeni wyszyty by³ czarny nietoperz. Ostatni mê¿czyzna odznacza³ siê specyficzn± urod±, choæ jego ubrania by³y jak worki na ¶mieci, to wygl±da³ w nich niesamowicie przystojnie. Przez czo³o mia³ przewi±zan± czarn± bandamê, jego koszula przedstawia³a niegodny poszanowania stan. By³a ca³a w plamach, nie inaczej by³o ze sztruksowymi spodniami.
W powietrzu wisia³a nieprzyjemna cisza. Atmosfera by³a tak gêsta, ¿e mo¿na by³o kroiæ j± no¿em. Wszyscy sztyletowali siê wzrokiem. B³êkitne ¼renice spotyka³y siê z nienaturalnie czarnymi, hipnotyzuj±co kremowe z rubinowymi, za¶ przeszywaj±ce ch³odem szare z nieskazitelnie bia³ymi.
Tej sytuacji z rozbawieniem przygl±da³a siê Pani Prawdy, pozostaj±ca w cieniu. ¯y³a na tym ¶wiecie ponad trzy tysi±ce lat, ale bardziej upartych istot nie widzia³a. Nawet Extazy i White jako tako siê tolerowa³y, chocia¿ by³y anio³ami ¿ycia i ¶mierci. Obie m³ode i piêkne jednak inne. Extazy mia³a alabastrow± cerê i stalowe spojrzenie srebrnych oczu, które przeszywa³o patrz±cego na ni± na wskro¶. Jej twarz zdobi³y opadaj±ce w nie³adzie czarne jak heban, lekko pofalowane w³osy, a skrzyd³a wyp³ywaj±ce z jej pleców by³y koloru bia³ego splecionego ze srebrem. White za¶ by³a jej przeciwieñstwem, z³ote jak promyki s³oñca na niebie w³osy i lazurowe oczy tworzy³y z niej boginiê ¶wiat³a. Kremowoz³ote skrzyd³a, be¿owa suknia i aureolka nad g³ow± dodawa³y jej uroku.
Pani Prawdy chcia³a za³agodziæ spory miêdzy rasami, ale nic jej nie wychodzi³o. Ci "ludzie" zachowywali siê jak ma³e dzieci i tylko ona "dobra matka" mog³a je uspokoiæ. Wiedzia³a, ¿e w tym pseudodoros³ym towarzystwie tylko jej i anio³ów zdanie siê liczy i to jej wszyscy siê boj±. W Bractwie jest ponad dziesiêæ tysiêcy cz³onków i dwadzie¶cioro, którzy skoñczyli szkolenie i czekaj± na inicjacje. Ale ¿aden czarodziej, elf czy nekromata nie ukoñczy³ u niej szkolenia, ani nie przeszed³ sprawdzianu. Damniel nie mie¶ci³ siê w ¿adnych normach, wiêc mo¿e.... Tak wiedzia³a ju¿, kto bêdzie szkoliæ ch³opaka - Pani Prawdy vel Wyrocznia Cienia. "Trzeba tylko zakomunikowaæ to tej ho³ocie"
- To ju¿ zaczyna byæ irytuj±ce, wy tak zamierzacie na ka¿dym zebraniu... - Wszyscy zwrócili g³owy w jej stronê i pos³ali jej piorunuj±ce spojrzenia. Ta nic sobie z tego nie robi±c ci±gnê³a dalej. - Damniel tu przyjedzie, po dwóch latach do³±czy reszta. Ja po niego pojadê i ja go bêdê sprawdzaæ i szkoliæ.
Z ust osób siedz±cych na fotelach wydoby³ siê zduszony okrzyk. Niespodziewanie stoj±ca w ciemnym k±cie Extazy odezwa³a siê, co rzadko zdarza³o siê na zebraniach Rady Miasta, Soledad.
- Nasza królowa i król te¿ bêd± go nauczaæ.... Poniewa¿ jest ich dziedzicem.
White przerwa³a Extazy i melodyjnym i trochê dr¿±cym g³osem opowiedzia³a legendê. Ba³a siê trochê szefa jej wydzia³u, bo nie mog³a zdradzaæ tajemnic anio³ów osobom trzecim, ale to przecie¿ by³a rada!.
- Istnieje zapis.... Teraz ju¿ wiemy, ¿e prawdziwy. Mówi o tym, ¿e archanio³ i ksiê¿na ciemno¶ci zeszli na ziemiê, aby znale¼æ swoj± mi³o¶æ. Synowie ich mieli ze sob± walczyæ, ale tak siê sta³o, ¿e archanio³ i ksiê¿na ciemno¶ci zakochali siê w sobie, nie wiedz±c o swojej prawdziwej to¿samo¶ci. Tworz±c po³±czenie archanio³a i lucyfera. To jeszcze nie wszystko... Ksiê¿na ciemno¶ci mia³a wybraæ trzech mê¿czyzn, którzy byliby potê¿ni i doskonali na ojca jej syna.
Pani± Prawdy trudno by³o zaskoczyæ czy zszokowaæ, ale tej anielicy uda³o siê. Nie wyobra¿a³a sobie jak jedna osoba mo¿e tyle siê nauczyæ. Kiedy¶ by³a oprowadzana przez swoj± matkê po Anielskich Ogrodach ¦wiat³o¶ci i widzia³a jak haruj± tam dzieciaki.
- Je¶li to, co mówicie jest prawd±, trzeba natychmiast zabraæ Damniela z tamtego miejsca i przenie¶æ do zamku Merlina i rozpocz±æ naukê. Nie chcia³abym byæ w skórze Dropsa, kiedy siê dowie o swojej rodzinie i dziedzictwie.... - Ann Sarah Wenberg mówi±c to u¶miechnê³a siê ironicznie i odesz³a w tylko sobie znanym kierunku, tak w³a¶nie Pani± Prawdy nazywali niczego nie¶wiadomi mugole i czarodzieje.
Rozdzia³ 1
Listy
W tym roku lato w Londynie by³o inne ni¿ te sprzed lat. Niegdy¶ temperatura przekracza³a ponad trzydzie¶ci stopni w cieniu, lecz teraz rtêæ na termometrach ledwo wskazywa³a piêæ stopni. Ciemne chmury przykrywa³y niebo, poch³aniaj±c ostatnie promyki s³oñca, niczym wyg³odzone wilki surowe miêso. Padaj±ca z nieba zimna m¿awka i gêsta mg³a sprawia³y, ¿e ludzie stawali siê odrêtwiali i smutni. Nikt nie mia³ ochoty wychodziæ na dwór. Wszyscy siedzieli w swoich domach przy kubku gor±cej herbaty z sokiem malinowym i my¶leli nad sensem ¿ycia.
Nawet uwa¿ny obserwator nie zauwa¿y³by w parku w Surrey kruczow³osego m³odzieñca o hipnotyzuj±cym spojrzeniu zielonych oczu, przechadzaj±cego siê uliczkami Magnolia Crescent. Przedstawia³ on samym sob± uosobienie nêdzy i rozpaczy. Diamentowe ³zy na jego twarzy by³y czêstym zjawiskiem, tak jak wszechobecna pustka w zielonych oczach. Nie ba³ siê chodziæ po ciemnych uliczkach, chocia¿ w telewizji i w gazetach mno¿y³y siê zawiadomienia o tajemniczych porwaniach i zabójstwach. On wiedzia³, czym s± spowodowane anomalie pogodowe, on wiedzia³, dlaczego ludzie gin± w niewyja¶nionych okoliczno¶ciach. CIA, FBI i wszystkie s³u¿by bezpieczeñstwa drepta³y w ko³o szukaj±c ¶ladów zbrodni.
Ch³opak ten by³ niezwyk³ym cz³owiekiem. By³ czarodziejem, nikim innym jak Harry’m Potterem, Ch³opcem-Który-Prze¿y³, Wybrañcem. Tylko on jako jedyny czarodziej stan±³ w oko w oko z Lordem Voldemortem, najwiêkszym czarnoksiê¿nikiem wszechczasów piêæ razy i wyszed³ z nich bez szwanku fizycznego, lecz jego dusza wo³a³a o pomstê do nieba. Pod koniec pi±tego roku nauki w Hogwarcie us³ysza³ tre¶æ przepowiedni, która mówi³a: "Jeden mo¿e ¿yæ, gdy drugi prze¿yje". Nie u¶miecha³o siê zostanie ofiar±, a tym bardziej morderc±. Pokaza³ mu j± Albus Dumbledore, wielki i dobry czarodziej, który by³ dla niego przyjacielem i mentorem, ale niestety zosta³ zamordowany pod koniec tego roku szkolnego przez Severusa Snape'a Harry nienawidzi³ Snape'a, Voldemorta i Bellatrix Lestrange, nie wiedzia³, ¿e to wkrótce siê to diametralnie zmieni….
Gdy jego organizm zacz±³ protestowaæ (tzn. dr¿eæ z zimna. Dop. Aut.) Wróci³ do znienawidzonego domu. Domu, w którym by³ od dzieciñstwa poni¿any i traktowany jak pi±te ko³o u wozu. Cieszy³ siê, bo to jego ostatnie wakacje w tym miejscu. Wszed³ do pokoju, który wygl±da³ jak stajnia Augiasza. Ksi±¿ki, grube woluminy i pergaminy by³y porozrzucane na pod³odze, klatka Hedwigi mia³a powyginane prêty i by³a strasznie brudna. ¯eby nie umrzeæ z rozpaczy przerabia³ materia³ z dawnych lat. Przez przypadek dowiedzia³ siê o ksiêgarni wysy³kowej, wiêc zamówi³ kilka ksi±¿ek o czarnej i bia³ej magii. Dziêki dekretowi, który zosta³ wydany niedawno czarodzieje od czternastego, a nie siedemnastego roku ¿ycia mogli u¿ywaæ magii. Ch³opak bardzo siê z tego ucieszy³, gdy przeczyta³ o tym w Proroku Codziennym. Pierwszy raz od wielu dni szczerze siê u¶miechn±³. Powtarza³ z zapa³em maniaka wszystkie zaklêcia i uroki.
W pewnej chwili zorientowa³ siê, ¿e przysz³a poczta, dwie p³omykówki siedzia³y na rozwalaj±cej siê szafie, a czarny kruk wyl±dowa³ na ³ó¿ku. Harry poczu³ uk³ucie w sercu, Ron i Hermiona nie wys³ali ¿adnego listu od czasu koñca roku szkolnego, a by³ ju¿ dwudziesty pi±ty lipiec. Jego uwagê zwróci³ tytu³ na pierwszej stronie proroka codziennego. Szybko zap³aci³ sówce i zabra³ siê do czytania. Z ka¿dym nastêpnym s³owem, z ka¿d± sekund± jego krew zamienia³a siê w ciek³y azot, a umys³ ogarnia³a zwierzêca furia.
ALBUS DUMBLEDORE WRACA DO ¦WIATA ¯YWYCH?!
Wczoraj w Ministerstwie Magii zosta³ oskar¿ony Albus Dumbledore przez Crystal Crashwood o z³amanie pi±tego punktu magicznej konstytucji, który mówi o tym, ¿e nikt nie ma prawa udawaæ ¶mierci dla w³asnych korzy¶ci. Panna Crystal potwierdzi³a swoj± wiedzê o ¿yciu A. Dumbledore'a niezbitymi dowodami. (M. in. zdjêcia z dat± i godzin±). Tezê t±, tak¿e potwierdzaj± ¶wiadkowie. Pracownik gospody Pod ¦wiñskim £bem mówi³, ¿e widzia³ go ju¿ ponad dwa razy. Naszemu korespondentowi uda³o siê go spotkaæ. Zapytany o udawanie w³asnej ¶mierci szacowny dyrektor Hogwartu odmawia udzielenia odpowiedzi. Z tajnego ¼ród³a dowiedzieli¶my siê, ¿e jeden z nauczycieli jest pod kl±tw± rzucona przez dyrektora. Pozostaj± pytania:, Który to nauczyciel i czy dyrektor to napewno dobry czarodziej?
Rita Skeeter
Harry porwa³ gazetê na drobny mak. #Jak oni mogli pozwoliæ mi siê obwiniaæ? Wszyscy wiedzieli Hermiona, Ron, Lupin, Tonks.... Nie wiem czy im zaufam, ale dyrektorowi napewno nie, za du¿o k³amstw i pó³prawd. Chyba wybra³ siê zemn± po tego horkurusa, ¿eby mnie nastraszyæ phi! Ale co do jasnej anielki ma do tego wszystkiego Snape!? (...)# - Bi³ siê z my¶lami, gdy sowa zaczê³a lataæ nad jego g³ow±, a kruk dziobn±³ go w palec. Z³apa³ list od sówki i rozpozna³ równiutkie i staranne pismo Hermiony.
Kochany Harry! Luksemburg 23.07
Wyjecha³am z rodzicami do Luksemburgu. Nie wiem, czy kiedykolwiek wrócê do Londynu. Rodzice bardzo boj± siê o mnie i nie chc± pu¶ciæ do Hogwartu. Mam nadziejê, ¿e siê na mnie nie gniewasz, dopiero przedwczoraj uda³o mi siê znale¼æ sowiarniê. Ale co my¶lisz, to, co powypisywali w proroku codziennym to prawda? Je¶li tak to Drops, eee... Prof. Dumbledore moim zdaniem przesadzi³. Bardzo za Tob± têskniê... Przysy³am Ci wcze¶niej prezent urodzinowy. Wska¿ ró¿d¿k± na kopertê i powiedz: Kryszta³ Przyja¼ni. Jest to niebieski rubin, kiedy zbli¿a siê niebezpieczeñstwo robi siê czarny, a gdy kto¶ k³amie ¶wieci siê na czerwono. Ma w³a¶ciwo¶ci koj±ce nerwy. Mam drugi taki sam, gdy bêdziemy w niebezpieczeñstwie bêdziemy o tym wiedzieæ.
Przyjació³ka na zawsze: Hermione Jane Granger
Nerwy powoli opuszcza³y, Harry'ego, gdy koñczy³ czytaæ list. Poszed³ za wskazówkami Hermiony i wyci±gn±³ z koperty piêkny, niebieski kamieñ oszlifowany na kszta³t ³ezki, zawieszony na srebrnym ³añcuszku. Gdy za³o¿y³ go na szyjê czu³, spokój w sercu i w duszy. # Tak Hermiona jest m±dr± dziewczyn±, dobrze, ¿e Drops nie mo¿e jej kontrolowaæ.... Uhm... Zapomnia³bym zosta³a jeszcze krucza wiadomo¶æ.# Odebra³ kopertê od kruka i pozwoli³ mu siê napiæ wody z miseczki Hedwigi. Koperta mia³a seledynowy kolor i widnia³a na niej pieczêæ jakiego¶ rodu. Harry nie wiedzia³, jakiego. By³ to zielony smok na tle skrzy¿owanych mieczy. Wa¿y³ j± przez chwilê d³oni i otworzy³. Zszokowa³a go tre¶æ listu.
Drogi Harry Londyn 25.07
Nie znamy siê... Nazywam siê Monica Julieta Evans-Snape. Jestem córk± Petunii Evans, która mnie siê wyrzek³a i Severus'a Snape'a. Jestem twoj± kuzynk±. Mój ojciec nie wie, ¿e jest twoim wujem. Mam do Ciebie bardzo wielk± pro¶bê, mo¿esz pomy¶leæ, ¿e to próba porwania Ciebie, przez Voldemorta, ale to nie prawda. Dumbledore zniszczy³ ¿ycie mojemu ojcu, podda³ go dzia³aniu kl±twy csowilpetsu, musia³ spe³niaæ jego ka¿de ¿±danie. Tylko przez przypadek odkry³am jak zdj±æ kl±twê. Tylko Ty mo¿esz to zrobiæ, nie wiem, dlaczego nie znam siê na tym. Ale mam wszystko, co jest potrzebne do odwrócenia kl±twy. Rzeczy przynios³a mi panna Crashwood. Wiem, ¿e nie darzyli¶cie siê z ojcem wielk± sympati± delikatnie mówi±c, ale proszê Ciê zrób to dla mnie, albo na przekór Dropsowi. Mieszkam na ulicy Spinner’s End 8, bêdê czekaæ dzi¶ o osiemnastej.
Twoja kuzynka: Monica Julieta Evans-Snape
|
|