Laukaz
Ulubieniec McGonagall
Dołączył: 28 Mar 2007
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Rozdział I
Planeta Courscant, stolica galaktycznej Republiki, piękne duże miasto, wieżowce sięgają aż po chmury, wszędzie pełno statków, począwszy od małych frachtowców, skończywszy na wielkich krążownikach republikańskich. Tutaj właśnie zaczyna się nasza opowieść, na arenie Senatu Galaktycznego, w tej chwili odbywały się wielkie obrady dotyczące sprawy rady Zakonu Rycerzy Jedi, wiele siedzeń było zajętych przez Bothan, jeszcze więcej przez Twi`leków, na podwyższeniu wyróżniającym się z tłumu siedział starszawy mężczyzna w długiej ciemnobordowej szacie, twarz miał poważną, jednak rozoraną przez zmarszczki, ręce nerwowo zaciskały się na poręczy fotela, na którym siedział, światło oświetliło jego twarz, nie słuchał co mówią senatorzy z dalekich stron Galaktyki. Tym człowiekiem był Najwyższy Kanclerz Republiki Finis Valorum, po jego skroni spływały krople potu.
W tej chwili na podium areny wszedł wysoki biały mężczyzna, klatka piersiowa była wypięta do przodu, on sam emanował niesamowitym spokojem i charyzmą
- Mistrzu Thrysta, co Masz nam do powiedzenia? – zagrzmiał Kanclerz.
- Szanowni Senatorowie, jak wiecie Republika przechodzi kryzys, cały czas jesteśmy atakowani przez Flotę Lorda Sithów Dartha Silvana, Rycerze Jedi sami nie ochronią Republiki, ponieważ jest nas mało, dodam, że jesteśmy strażnikami pokoju, nie żołnierzami.
- Co proponujesz Mistrzu Jedi? – spytał Kanclerz.
- Proponuję nabór do Akademii Jedi, z każdej możliwej planety, musimy pokonać Silvana a w obecnym stanie nie damy sobie rady, z każdej planety w każdym układzie na pewno są ludzie, którzy mogliby się szkolić na przyszłych obrońców Galaktyki.
W tej chwili wtrącił się Twi`lekiański mężczyzna, jego skóra była cała żółta, usta wykrzywił w grymasie niedowierzania.
- Sugerujesz pobór dzieci Mistrzu? – spytał głębokim basem. – A co jeśli Ci adepci skuszą się odrazą jaką jest ciemna strona mocy?
Mistrz Thrysta nie zastanawiał się nad tym, faktycznie na ciemną stronę przeszedł już jego uczeń, obiecujący Jedi, teraz najpotężniejszy Sith.
- Wiem, że to nieroztropne co teraz powiem, ale proszę o jedno : Zaufajcie mi, nie mamy wielkiego wyboru, Sithowie z każdym dniem są coraz silniejsi i jest ich więcej, natomiast Zakon Jedi jest w mniejszości, jeśli mamy przetrwać musi być nas więcej.
- Co na to powiecie senatorowie? – ozwał się Kanclerz. – Ja sam nie zdecyduję mistrzu, nie chcę postępować wbrew woli senatu. Kto z Was czcigodni członkowie tej wspólnoty jest za?
Odezwali się wszyscy, Mistrz Thrysta odetchnął z ulgą
- Zatem zgoda, masz naszą zgodę, jeszcze dzisiaj rozpocznij nabór.
- Tak jest Panie. – rzekł Jedi, po czym ukłonił się i oddalił, brązowy płaszcz powiewał za nim w obecności gigantycznych wentylatorów jakie klimatyzowały salę.
Tymczasem na odległej planecie Utapau młody chłopak imieniem Laukaz nie podejrzewał, że czeka go coś co odmieni jego życie na zawsze.
Witam, to nowe opowiadanie, jak zapewne zauważyliście dzieje sie w uniwersum "Gwiezdnych Wojen", zachęcam do czytania, i szczerych komentów
|
|